Uf… już piątek. Z zamiarem
dokonania wpisu na bloga noszę się już od początku tego tygodnia. Powrót
z odwiedzin w Anglii był niewątpliwie ciekawym
wydarzeniem, wygrana Turnieju ZZów przez Stare Pudła także…. Nadszedł jednak poniedziałek i możliwości się
skończyły. Dziś jest już piątek i mogę lekko odetchnąć przed nową porcją
odświeżanej wiedzy. Dzień ten
rozpoczęłam od wysłania poprawionej pracy inżynierskiej do mojej promotorki. Może
tym razem nie będzie już za wiele błędów. Temat wdzięczny: Geneza stanu
zanieczyszczeń w rejonie Małego Rynku i ul. Mikołajskiej. Wyrok: metale ciężkie Pb i Cu w
nawarstwieniach archeologicznych Krakowa z winy człowieka i jego potrzeby
handlu. Tak w dużym skrócie i uproszczeniu. Zdążyłam się jeszcze szybko douczyć
do kolokwium z mojego drugiego kierunku, dorysować projekt nad którym wczoraj
zasnęłam i szybko popędziłam na uczelnię napisać co wiem. Chyba się udało.
Potem tak dla
odmiany trochę nauki, szybki obiad i poszukiwanie prezentu urodzinowego. Coś ciekawego… Hmm… Szukanie w myślach
pomysłu skierowało mnie na wspominki o urodzinowej niespodziance dla tego
samego bliskiego znajomego, dla którego teraz szukałam upominku. Urodzin nie
mógł spędzić wśród znajomych i przyjaciół, więc chciałam to w jakiś sposób
spróbować zastąpić. Prezent udało mi się wykonać z niezwykłą przyjemnością, ale
tylko i wyłącznie dzięki chęci pomocy wszystkich zaproszonych do projektu osób.
Strasznie miłe uczucie, kiedy w ciągu zaledwie jednego dnia udaje mi się zebrać
całe mnóstwo nagranych w lepszej lub gorszej jakości filmików z życzeniami. Na
przyjaciół to jednak można liczyć w każdym względzie. Poskładanie tego, owszem, trochę zajęło, ale
radość, niedowierzanie i szczęście z otrzymanego prezentu- bezcenne. Niespodzianka trafiona! Całe szczęście.
Tego drugiego,
już bardziej materialnego prezentu nie udało mi się znaleźć, ale wiem już
przynajmniej co to będzie. Mam nadzieję, że się spodoba, bo mi, mówiąc skromnie,
na pewno by się spodobał.
Wróciłam do pustego krakowskiego mieszkania,
które czasami zaskakuje nas wyjątkowo niską temperaturą. Dzisiaj co prawda nie
było 13 stopni, jak jeszcze parę dni temu, ale zdecydowanie wybrałam opcję
schowania się pod polarowy kocyk i przygotowanie ciepłej herbaty. Dużo lepiej.
Jeszcze tylko
przyjemna rozmowa na skypie i ze współlokatorką, napisanie paru zdań na bloga i
już mogę z powrotem zaszyć się w notatkach.
A… To już nie jest piątek.
Witaj soboto.
Tatrzański Związek Drużyn Harcerek
pwd. Renata Janczy wędr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz