czwartek, 16 stycznia 2014

O mydełku, MOJO i alarmie mundurowym

Będę się starała opisać ten dzień jak najkrócej, żeby zdążyć przed północą (dzisiaj kończy się „nasz czas” na blogu). Jest godzina 22, dopiero wróciłam i mój wieczór dopiero się zaczyna.
Jestem właśnie w trakcie mojej pierwszej sesji, ale „nie taki diabeł straszny jak go malują” – po skończeniu Nowodworka kilka egzaminów w jednym tygodniu nie jest niczym nowym. Podczas gdy moi znajomi pilnie się uczą, ja przygotowuję zajęcia na zimowisko, oglądam seriale (aż wstyd przyznać!), rozpieszczam swój brzuszek i robię mnóstwo innych rzeczy, których w żaden sposób nie da się podciągnąć pod naukę. Dzisiaj teoretycznie powinnam już odpoczywać, ponieważ w tym tygodniu czekają na mnie jeszcze „tylko” 2 semestralne testy.
Aby mi na studiach nie było nudno, we wrześniu chętnie zapisałam się na kilka zajęć dodatkowych, m.in. Excellence In Business. Jest (a raczej był) to cykl wykładów, które były prowadzone przez ciekawych ludzi głównie ze świata biznesu, którym udało się odnieść w życiu sukces. Dzisiaj miałyśmy z koleżankami również wygłosić prezentację zaliczeniową. Przez długi czas nie miałyśmy pomysłu na jej temat, ale wpadłam na niego czytając „Pozytywne nastawienie. Jak uzyskać, utrzymać lub odzyskać swoje MOJO” Marshalla Goldsmitha, którą serdecznie polecam. Gdy przeczytałam kilka stron tej książki w Internecie, od razu wiedziałam, że chcę ją mieć. Jak to się mówi – „dla chcącego nic trudnego”, więc w końcu brat mi kupił pod choinkę książkę, którą sama sobie wybrałam, i na dodatek – sama ją odebrałam z księgarni!

Z definicji, MOJO [czyt. mołdżoł] to pozytywne nastawienie do czynności wykonywanej w danej chwili, które wynika z naszego wewnętrznego stanu ducha i jest widoczne dla otoczenia. Ogólnie mówiąc, chodzi o kochanie tego, co się robi i o okazywanie swojego pozytywnego nastawienia otoczeniu. Więcej nie mogę zdradzić, bo zamierzam na zimowisku przeprowadzić spotkanie kadry na ten temat ;)
Od razu po prezentacji zrobiłam sobie alarm mundurowy w toalecie w Auditorium Maximum UJ i pobiegłam na swoje mianowanie instruktorskie (swoją drogą, dobrze, że udało mi się skorzystać z ostatniej możliwości wpisu na bloga).
Co zrobię jutro? Poza zdaniem kolokwium, mam zamiar upiec ciasto i urządzić sobie długą kąpiel z akompaniamentem utworów The Piano Guys (również polecam!); kąpiel będzie ze świeczkami i z użyciem granatowego mydełka, które dzisiaj dostałam od mojej przekochanej hufcowej. O ironio! Przeczytałam właśnie, że „Mydełko regularnie stosowane powoduje znaczny ubytek tkanki tłuszczowej”.


po raz pierwszy: pwd. Natalia Kołodziej wędr.
Tatrzański Związek Drużyn Harcerek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz