Środa-
obudziłam się w Kielcach o 6.25, za oknem śnieg i dopiero się rozjaśnia. A co
ja tam robiłam? Nocowałam u przyjaciółki -Ady . O 8.00 pisałam kolokwium
zaliczeniowe ze współczesnych problemów psychologii więc biorąc pod uwagę
ślizgawkę jaka od 2 dni panowała na chodnikach i ulicach wolałam spać
w Kielcach, bo tu studiuję (edukację wczesnoszkolną i przedszkolną z nauczaniem języka angielskiego). Ala, ta
mała w moim brzuchu, też chyba chciała tam być bo cały wieczór rozpychała się z
zadowoleniem. Miałyśmy plan, żeby się z Adą uczyć ale , no cóż, dawno się nie
widziałyśmy więc większość czasu zajęła nam oczywiście rozmowa na tematy bardzo
różne ale nie koniecznie edukacyjne. U Ady było mi bardzo miło, specjalnie
przygotowała sałatkę i inne pyszności ;). Zdążyła również zrobić mi kilka
zdjęć. A w zasadzie to nie mi robiła zdjęcia tylko mojemu okrągłemu i coraz
większemu brzuchowi, w którym czai się Alicja i tego wieczoru to ona była
numerem 1 ;). Dla mnie tym numerem jest już przez długi czas.
Ale
wracając do środy… Pognałyśmy na uczelnię. Tam oczywiście spotkałam więcej
studenckich przyjaciółek a Ala poznała, poprzez głaskanie, kolejne super ciocie.
Kolokwium pisałam na pięknej auli
przypominającej salę kinową więc mogłam wygodnie się rozsiąść i czekać aż
dostanę kartkę z
testem. Rozdawał je osobiście Szanowny Pan Doktor w jemu tylko znanej
kolejności. Na ustalony znak mogliśmy zobaczyć zadania. Na8 zadań dostaliśmy 12
minut, pytania były dość przewidywalne np.
Co to jest kongruencja lub jakie bieguny występują w średniej dorosłości
wg. Eriksona. Jakoś dałam radę. Po kolokwium Pan Psycholog przeprowadził
jeszcze z nami badanie na temat
problemów w różnych etapach naszego życia, mam nadzieję, że chociaarz pomoże mu
to w rozwoju naukowym habilitacji czy czymś takim. Potem jeszcze oczywiście
wymiana emocjonujących zdań na temat prawidłowych odpowiedzi w teście i
seminarium magisterskie. Cóż moja Pani Promotor najpierw nie pamiętała kim
jestem ;) ale na szczęście później jej się przypomniało, a że seminarium w tym
roku jest na ocenę to było dość istotne. Zobaczyła moje postępy, które nie
różniły się od postępów innych seminarzystek więc jest szansa, że będzie ok.
Potem
już tylko spacer przez zaśnieżone Kielce na bus do Krakowa (gdzie mieszkam),
podróż PKP chyba była jeszcze zbyt ryzykowna- sorry taki mamy klimat. ;)
W
Krakowie byłam wcześniej niż planowałam więc zdążyłam zrobić sobie i mojemu
stęsknionemu mężowi obiad. A wieczorem już tylko odpoczynek i relaks po kilku
szybszych niż zwykle dniach. A, że ostatnio ważę trochę więcej ( jakieś 8 kg) to takie dni dają mi się we
znaki. Na szczęście do końca sesji i do rozwiązania coraz bliżej więc trochę
się zmieni ale w związku z tym czekają mnie nowy wyzwania i przygody. Już nie
mogę się doczekać ;)
pwd.
Magdalena Bernat HR
Skarżyski
Związek Drużyn Harcerek i Zuchów „Jodła”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz