sobota, 25 stycznia 2014

Kraków- Kielce i współczesne problemy psychologii



Środa- obudziłam się w Kielcach o 6.25, za oknem śnieg i dopiero się rozjaśnia. A co ja tam robiłam? Nocowałam u przyjaciółki -Ady . O 8.00 pisałam kolokwium zaliczeniowe ze współczesnych problemów psychologii więc biorąc pod uwagę ślizgawkę jaka od 2 dni panowała na chodnikach  i ulicach wolałam spać w Kielcach, bo tu studiuję (edukację wczesnoszkolną i przedszkolną z nauczaniem języka angielskiego). Ala, ta mała w moim brzuchu, też chyba chciała tam być bo cały wieczór rozpychała się z zadowoleniem. Miałyśmy plan, żeby się z Adą uczyć ale , no cóż, dawno się nie widziałyśmy więc większość czasu zajęła nam oczywiście rozmowa na tematy bardzo różne ale nie koniecznie edukacyjne. U Ady było mi bardzo miło, specjalnie przygotowała sałatkę i inne pyszności ;). Zdążyła również zrobić mi kilka zdjęć. A w zasadzie to nie mi robiła zdjęcia tylko mojemu okrągłemu i coraz większemu brzuchowi, w którym czai się Alicja i tego wieczoru to ona była numerem 1 ;). Dla mnie tym numerem jest już przez długi czas. 


Ale wracając do środy… Pognałyśmy na uczelnię. Tam oczywiście spotkałam więcej studenckich przyjaciółek a Ala poznała, poprzez głaskanie, kolejne super ciocie. Kolokwium pisałam  na pięknej auli przypominającej salę kinową więc mogłam wygodnie się rozsiąść i czekać aż dostanę kartkę z testem. Rozdawał je osobiście Szanowny Pan Doktor w jemu tylko znanej kolejności. Na ustalony znak mogliśmy zobaczyć zadania. Na8 zadań dostaliśmy 12 minut, pytania były dość przewidywalne np.  Co to jest kongruencja lub jakie bieguny występują w średniej dorosłości wg. Eriksona. Jakoś dałam radę. Po kolokwium Pan Psycholog przeprowadził jeszcze z nami  badanie na temat problemów w różnych etapach naszego życia, mam nadzieję, że chociaarz pomoże mu to w rozwoju naukowym habilitacji czy czymś takim. Potem jeszcze oczywiście wymiana emocjonujących zdań na temat prawidłowych odpowiedzi w teście i seminarium magisterskie. Cóż moja Pani Promotor najpierw nie pamiętała kim jestem ;) ale na szczęście później jej się przypomniało, a że seminarium w tym roku jest na ocenę to było dość istotne. Zobaczyła moje postępy, które nie różniły się od postępów innych seminarzystek więc jest szansa, że będzie ok.

Potem już tylko spacer przez zaśnieżone Kielce na bus do Krakowa (gdzie mieszkam), podróż PKP chyba była jeszcze zbyt ryzykowna- sorry taki mamy klimat. ;)


W Krakowie byłam wcześniej niż planowałam więc zdążyłam zrobić sobie i mojemu stęsknionemu mężowi obiad. A wieczorem już tylko odpoczynek i relaks po kilku szybszych niż zwykle dniach. A, że ostatnio ważę trochę więcej  ( jakieś 8 kg) to takie dni dają mi się we znaki. Na szczęście do końca sesji i do rozwiązania coraz bliżej więc trochę się zmieni ale w związku z tym czekają mnie nowy wyzwania i przygody. Już nie mogę się doczekać ;)
 


pwd. Magdalena Bernat HR

Skarżyski Związek Drużyn Harcerek i Zuchów „Jodła”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz