Tu ponownie Małgosia Wczelik. Pozdrawiam już z Krakowa. Dzień miniony przyniósł mi takie oto doświadczenia :
Śniadanie jem zawsze od razu po obudzeniu się, wyjątkiem są te dni, gdy uda mi się wstać jeszcze w środku nocy na roraty. Jem zawsze coś, najczęściej natomiast nie mam czasu na jakieś rewelacje śniadaniowe. Dzisiaj było wyjątkowo, na śniadanie było wszystko co można jadać śniadaniowo w naszym klimacie. Wybór był trudny, przyznam, wzięłam więc dużo różnych rzeczy, między innymi sushi!
Chciałam również podzielić się może niezbyt oryginalnym spostrzeżeniem, że plecak to wspaniały wynalazek, a odczuwa się to wtedy, gdy trzeba gdzieś przedostać się z walizką. Otóż dziś niestety dociągnęłam za sobą swoją walizeczkę na przystanek busów w pewnej świętokrzyskiej wsi i stwierdziłam, że niestety busa mam nie zaraz jak myślałam, a za 20 minut, co niestety nie pozwoli mi dojechać punktualnie na pociąg. Zrobiłam zatem pierwsze co mi przyszło do głowy - złapałam stopa (wraz z walizeczką). Pan, który mnie wiózł rozwozi na terenie pomiędzy Radomiem a Szydłowcem między innymi tymbarki. Był bardzo miły i zgodził się zawieźć mnie na dworzec PKP w Szydłowcu. Kto zna ten teren powinien być zorientowany, że stacja w Szydłowcu jest de facto 5 km od miejscowości, trzeba przekroczyć drogę krajową nr 7, przejechać przez las i dopiero się jest. Nie wiedział tego mój kierowca, ani ja, ale był bezbłędny w szacunkach i dowiózł mnie jak rakieta na stację 5 minut przed przyjazdem.
Po przyjeździe czekał mnie kursowy wykład numer 2 i zaraz po nim próba kabaretu. Dodam, że moja walizeczka jest w nim niezbędnym rekwizytem.
Stuk, stuk, stuk tej walizeczki na krakowskim bruku jest jednak czymś, za czym zdecydowanie nie przepadam.
Czekam na zdjęcie Gosi z walizeczką! ;-)
OdpowiedzUsuńProszę uprzejmie! Oto zdjęcie z walizeczką, tym razem w Poroninie : ) https://picasaweb.google.com/104199677980888844680/58LecieSKPG#5947555552118427186
UsuńJa bym wolała zobaczyć Gosię z Orką ;)
OdpowiedzUsuńMnie się kiedyś zdarzyło być na harcerskim wyjeździe z walizką (żeby nie było - samolotem! Mój plecak nie zmieściłby się w bagażu podręcznym) i do tej pory nie mogę się z tym pogodzić.
Jest i Orka! https://picasaweb.google.com/106819529582683393386/58LecieSKPG#5947369858392957186
UsuńGosiu! Wiem jak to jest w Szydłowcu i rzeczywiście stacja jest daleko od miasta.Mogę nawet powiedzieć Ci dlaczego. Szydłowiec był miastem, w którym mieszkało większość Żydów i oni właśnie nie chcieli się zgodzić żeby tory biegły przez samo miasto. Bali się, że pociągi będą im straszyć konie. I dlatego musiałaś jechać tak daleko ;).
OdpowiedzUsuńI wszystko jasne! Dzięki Magdaleno!
UsuńA ja słyszałam o przypadku (to było akurat w Ciężkowicach), że radni miejscy zdecydowali o lokalizacji torów i stacji daleko od miasta, bo nie chcieli, żeby im lokomotywy zadymiały miasto i hałasowały...
Usuń