środa, 27 listopada 2013

Świat oczami mamy, łyk kultury i spotkanie po roku…

Dziś kilka zdań ode mnie- czyli świat oczami Olgi ;-) Mama na pełen etat - tak chyba mogę o sobie teraz mówić. Pasuje mi to. Nasze ostatnie dni wyglądały na pozór dość podobnie. 8.30 pobudka (nie licząc tej około 4 nad ranem), śniadanko, spacerek, drzemka, obiadek, zabawa, zabawa, zabawa, kąpiel, butla i lulu ;-) Na tym można by właściwie zakończyć, gdyby nie to, że nie jesteśmy do końca tacy przewidywalni i nudni. Niedzielne przedpołudnie - paskudne zresztą - spędziliśmy całą rodziną w Parku Jordana. Szoko biegający za patykiem i Lenka, brodząca w błocie, wołająca go na całe gardło. Niezły duet. Jeszcze do tego małe buty, cięższe chyba o jakieś pół kilo z powodu ziemi z kretowiska ;-)
Popołudnie jak zwykle, a wieczór całkiem nietypowy. Byłam z mamą w teatrze u Salezjanów, na premierze sztuki „Kłamstwo”. Cztery na pozór proste historie ludzi, którzy gdzieś się pogubili i zapomnieli co w życiu jest najważniejsze. Głębokie, ale zagrane z humorem- polecam! Zwłaszcza do późniejszej dyskusji i refleksji. Właśnie o tym rozmawialiśmy cały wieczór z Bartkiem.
Wtorek - plan dnia jak wyżej, z drobną modyfikacją wieczorną. Objadaliśmy się w kawiarni całą rodziną pysznymi ciastkami z Cinnabons i popijaliśmy tropikalnym sorbetem - palce lizać. No i mała Lenka czarująca wszystkich dookoła i zachwycająca się świątecznymi dekoracjami. Echhhh, a do Świąt jeszcze cały miesiąc. No cóż…
No i w końcu dzisiejsze przedpołudnie. Nawet nie wiecie jak miło jest się spotkać z bratnią duszą, której nie widziało się rok. Tak, rok! Kasia od jakiegoś czasu mieszka w Hiszpanii i ostatnio była w Polsce właśnie w listopadzie 2012. A tu czas jakby stanął w miejscu. Miałyśmy sobie tyle do opowiedzenia, pokazania. Mroźne przedpołudnie na placu zabaw, między huśtawką a zjeżdżalnią, spędzone na miłych pogaduchach. Potem jeszcze wspólnie wypita herbatka w domu i wesołe popisy Lenki. I wiecie co w tym wszystkim było najpiękniejsze? Właśnie ta herbatka - to, że mimo tego, że Kasia jest w domu tak rzadko, to miała czas na to, żeby ją ze mną wypić. Nie w biegu, jedną nogą, tylko właśnie tak jak dawniej. Spokojnie i bez pośpiechu.
Lubię to moje spokojne bycie mamą na pełen etat ;-)

Jako dowód załączam kilka zdjęć. 


1 komentarz:

  1. O rety, też byłam wtedy na "Kłamstwie"! :) I również gorąco polecam.
    Patrząc na zdjęcia zachwycam się Leną, która tak dzielnie pomaga w obowiązkach domowych... :)
    Pozdrowienia dla całej rodziny!
    Paulina

    OdpowiedzUsuń