Tego dnia planowałam się wyspać,
żeby sił starczyło do następnego ranka. Niestety, gdy budzik dzwonił, ja jak
zwykle starałam się wmówić sobie, że to tylko zły sen. Ale dość koszmarów i
problemów ze snem na dziś – w końcu to Sylwester i czas zacząć końcową fazę
przygotowań do wyjazdu.
Dzisiejszego ranka do towarzystwa
wybieram Bena Howarda – płynące z głośników dźwięki rekompensują poczucie
niewyspania i już po chwili znów zaczynam cieszyć się tym, co mnie czeka. W
domu panuje lekkie zamieszanie – Brat niestety musi iść dzisiaj do pracy,
natomiast Rodzice również szykują się do swojego wyjazdu. Jeszcze tylko rozlać
leczo do słoików, spakować śpiwór, złożyć sobie życzenia i uściskać się z
domownikami - jestem gotowa do wyjazdu.
Tym razem udało się, że to ja
czekam na moich współtowarzyszy podróży – to dobry znak na przyszły rok :)
Wypadałoby teraz, choć trochę przedstawić tych tajemniczych
współtowarzyszy. Jest to grupa tak zwanych „pokrewnych dusz” – wspólnie
słuchamy muzyki (klasycznej i nie tylko), chodzimy na niesamowite koncerty,
bawimy się w teatr, próbujemy malować, szukamy wartości, a przede wszystkim
lubimy ze sobą rozmawiać. Każdy wnosi do tej grupy siebie i to jest w tym
wszystkim najwspanialsze. Naszym opiekunem jest Pani Irena – niezwykły pedagog,
dla którego człowiek jest najważniejszy.
Pierwszy
punkt programu – podróż samochodem do Zakopanego. Jest to jeden z podstawowych
i wyjątkowych elementów naszych spotkań. Przede wszystkim zawsze słuchamy
muzyki w samochodzie. Często towarzyszy nam min. Rachmaninow, Franck, Brahms.
Tym razem w ramach poszerzania horyzontów zaczęliśmy od Nightwisha, przeszliśmy
przez Karczmarskiego, Beatlesów, aby wrócić do Chopina i Dworaka. Oprócz muzyki
towarzyszyły nam rozmowy – na rozgrzewkę dowiadywaliśmy się, co u nas słychać,
standardowo pojawiła się seria dowcipów. W tak sympatycznej atmosferze bardzo
szybko minęła nam podróż. Gdy nadeszła pora obiadowa, posililiśmy się w
pięknej, zakopiańskiej regionalnej karczmie.
Nadszedł
czas na drugi (ten główny) punkt programu. Dotarliśmy w końcu do naszej
ulubionej zabytkowej willi – Galerii Sztuki Współczesnej Dom Doktora prowadzonej
przez Panią Magdalenę Kraszewską.
W tym momencie w
galerii niestety nie jest tak zielono, ale to w żaden sposób nie odbiera
uroku temu miejscu :)
|
W tym miejscu zatrzymał się czas. Można poczuć prawdziwy
zakopiański klimat. Planowaliśmy wieczór z poezją, lecz tym razem czekało nas
co innego. Usłyszeliśmy wspaniałe historie o Hasiorze, parnasie zakopiańskim,
rozmawialiśmy o życiu, ludziach. Były również momenty mniej poważne – kolejna
seria dowcipów, układaliśmy historyjkę o Johnie Pięta co wywoływało łzy
śmiechu. Nadszedł również czas na długo wyczekiwany przez nas koncert Adama –
przepięknie malował obrazy dźwiękami utworów Chopina, Brahmsa, oraz własnymi
kompozycjami. Mieliśmy okazję kolędować i stwierdziliśmy, że ta tradycja jest bardzo
piękna, więc warto śpiewać kolędy częściej i dłużej – nie tylko dwie trzy
zwrotki. Poznaliśmy sympatyczna grupę z Warszawy, którą również gościła Pani
Magdalena. Były wspólne tańce, mieliśmy nawet profesjonalnego tancerza, który
spowodował zawroty głowy u wszystkich pań. Wygibasy połączone były z muzyką na
żywo i radosną improwizacją pianina z komputerem. Oczywiście nie daliśmy
spokoju Adamowi i jeszcze kilka utworów musiał nam zagrać. Bez skrupułów
wykorzystywaliśmy to, że kocha grać, a my moglibyśmy słuchać go nieustannie. Wybraliśmy się również na krótki spacer po
Zakopanem na którym oglądaliśmy majestatyczne zarysy gór – cudowny widok.
Tak wyglądał mój wieczór Sylwestrowy, który
pozwolił oderwać się oderwać szarej rzeczywistości i z radością wejść w Nowy
Rok. Momencik, co ja piszę? Przecież to jest właśnie moja rzeczywistość J
Na koniec
chcę podzielić się z Wami naszym stwierdzeniem, że jesteśmy bogaci. Bo bogatym
nie jest ten co dużo ma, ale ten który niewiele potrzebuje.
Życzę Wam wszystkim wiele radości
w Nowym Roku i takiej wspaniałej grupy przyjaciół!
pwd. Anna Hajduk wędr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz