Kończę robić ciasto na pierniczki, które mam nadzieję będę
wypiekać jutro (a w zasadzie to już dziś). Zainspirowana pomysłem Ani Adamczyk
na girlandę z pierniczków pomyślałam o zrobieniu także pierniczkowego łańcucha
na choinkę, pierniczków do jedzenia oraz do prezentów dla rodziny. Jako, że
nasza Wigilia to dwie wieczerze z rodziną Piotrka oraz moją – w sumie mamy do
obdarowania prawie 20 osób – potrzeba sporo pierniczków.
Ciasto włożone do lodówki, czeka na dalszą obróbkę.
Teraz kolej na kalendarze. To taki nasz pomysł na część z
prezentów w tym roku, aby podarować rodzinie fotokalendarze. Lubimy
spersonalizowane, dopasowane prezenty, nie myśleliśmy tylko, że spisywanie
ważnych dat i wybór zdjęć zajmą nam tyle czasu…
1:30 - Jeszcze krótka partyjka Quarto przed snem i najwyższa
pora spać.
8:30 - Pora wstać, wszak ok. 9 ma do nas przyjść Kasia po
ramkę na zdjęcia i zjeść z nami śniadanie. Ciężko wstać, może jeszcze 10 minut wylegiwania,
a może 15?
10 z minutami – Kasia dociera (uff, zdarzyliśmy na spokojnie
wstać i przygotować śniadanie)
Jemy wspólnie śniadanie, lubię mieć gości, bo lubię gotować
i dobrze jeść, a dla gości zawsze warto się postarać jeszcze bardziej. Śniadanie
jest więc wyborne. Pieczony wczoraj chleb z czarnuszką znika szybciutko.
11:40 - Marta poznaje świat: dziś ma upodobanie we wkładaniu
buteleczki do pudełka i wyjmowaniu – i tak kilkanaście a może kilkadziesiąt razy, no cóż, trzeba ćwiczyć
precyzję :) radości z sukcesu nie ma końca.
18:15 - Docieram nieco spóźniona do Basi na spotkanie –
szkolenie „Drużyna w Internecie”
Basia ma piękne mieszkanie. Na razie jest tylko ona i Aga,
czekamy na resztę. Dziewczyny docierają. Spotkanie bardzo owocne, bo Basia
wykazuje się profesjonalistką w temacie, dzieli się tym, co sama się nauczyła
prowadząc FB hufca. Oglądamy strony rożnych środowisk i znajdujemy na nich
różne kwiatki… ot choćby „Krąg Dziada Pały”. Poznajemy, co umieszczać, a czego
nie na stronach naszych drużyn czy szczepów, jak korzystać ze statystyk na FB,
czy jak szybko i prosto zrobić infografikę. Ja z tego spotkania wyniosłam
caaaaaałe mnóstwo pomysłów i cennych uwag.
21:45 - Wracam do domu, strasznie zimno, spora mgła, brrrr, jakoś tak nieprzyjemnie i ślisko na drodze. Chcę być tam już jak najszybciej, ale trzeba jechać ostrożnie.
Oprócz śpiochów zastaję też nowo-zbudowanego jeżdżącego smoka
z klocków i fantastyczny tor przeszkód. Jednym słowem Piotrek, jako tata spisał
się na medal!
22:30 - Czas upiec pierniczki, ale niestety ciasto się
strasznie klei. Marta się budzi.
Wałkuję ciasto, wycinam gwiazdki, ale nie da się ich oderwać od
stolnicy, wszystko się rozciąga, zamiast gwiazdek wychodzą rozciągnięte
naleśniczki. Jeszcze raz, i jeszcze… zmiana pomysłu, wałkuję na papierze, który
położę od razu na blaszce. Pomysł lepszy, ale jednak sporo roboty z wybieraniem
ciasta wyciętego spomiędzy gwiazdek.
Blacha idzie do piekarnika. Wooow, ale one rosną, ale
pierniczki nie powinny rosnąć...Gwiazdki rozjechane, a z dziurek na sznurek do girlandy nic nie pozostało. Co tu jest nie tak? No tak, to pewnie efekt mojego
eksperymentu (a muszę przyznać, że uwielbiam zmieniać przepisy, także robiąc coś pierwszy raz, to chyba jakiś drzemiący we mnie psotnik) sypnęło mi się za dużo cukru i zamiast mąki tylko orkiszowej dodałam
trochę tej z żołędzi i pełnoziarnistej pszennej. Może da się to jeszcze jakoś
uratować?
23:59 – czas stop - dzień się kończy.
Ależ skąd! Praca wre, jeszcze blacha z pierniczkami - choinkami. I coraz to
ponawiane próby załadowania zdjęć do kalendarzy i wprowadzania ważnych dat.
2:26 Pora spać. To był długi dzień. Reszta pierniczków
jutro. I dokończenie kalendarzy też. Teraz tylko napisanie tego, co się dziś wydarzyło,
wrzucam na bloga i…Dobranoc
phm. Anna Warzyńska HR
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz