Ognisko? Nie tylko harcerskie.
Miecz i topór? Nie tylko w książce do historii.
Szycie? Niekoniecznie na maszynie.
Przekonałam się o tym dzięki urokliwemu hobby, któremu
oddaję się od ponad 3 lat - rekonstrukcji wczesnośredniowiecznej. Na czym to
polega? Trochę na takich przeniesieniu się w dawne czasy, poznawaniu dawnych
obyczajów i odtwarzaniu kultury minionych dni. Drużyna, do której należę
zajmuje się rekonstrukcją w okresie VIII - XI wieku na terenach domniemanego
państwa Wiślan, Wielkich Moraw, Rusi oraz Skandynawii. Ja jestem Wiślanką ;)
(to nie był łatwy wybór! - "bycie" Wikingiem brzmi kusząco, lecz w
końcu zwyciężył wewnętrzny patriotyzm). Żeby robić to dobrze, z głową i mieć z
tego tytułu mnóstwo radości, w moim grafiku nie brak szeregu specyficznych
aktywności.
Treningi
Walczę mieczem, co sprowadza się do tego, że jestem wojem
(NIE rycerzem!!!!). Na treningach uczymy się nowych technik i doskonalimy
stare, pojedynkujemy się, ćwiczymy szyki (czyli, hmmm, takie ćwiczenia grupowe
– coś jak wtedy, gdy w harcerstwie zbieramy się w szeregu i wykonujemy
komendy). Walczymy różnymi broniami, tj. toporami, mieczami, włóczniami,
oszczepami, a to jeszcze nie wszystko. W sumie to główny powód, dla którego
dołączyłam do mojej drużyny – nic nie poradzę na to, iż uwielbiam wysiłek
fizyczny, średniowiecze i… no po prostu walka z mieczem to czadowa sprawa! ^^
Seminaria
Cóż, działalność w drużynie to nie tylko „stukanie się
żelazem po głowach”, ale poszerzanie swojej wiedzy historycznej. Co prawda
każdy z nas rozwija się pod kątem naukowym indywidualnie, lecz organizowane są
również seminaria, na których dzielimy się zdobytymi informacjami. Dzięki temu
poznałam lepiej historię swojego kraju, usłyszałam co nie co o miłosnych
przepisach naszych przodków, przekonałam się jakie piękne przedmioty znaleziono
niedawno podczas wykopalisk w Bodzi (na zdjęciu kaptorga http://pl.wikipedia.org/wiki/Kaptorga)
oraz usłyszałam treści skandynawskich legend.
Wyjazdy historyczne
To imprezy, na których wskakuje się w dawne ciuchy, ozdabia
często nie spotykaną dzisiaj biżuterią, rozbija obozowisko, rozpala ogień, nad
którym wisi kociołek (zwykle) pełen kaszy (nigdy ziemniaków, ziemniaki są
niehistoryczne). Tutaj żyjemy odrobinę jak wczesnośredniowieczni ludzie –
nowoczesność niemile widziana (oprócz turystów, którzy nas odwiedzają)! To też
okazja, by nauczyć się od innych drużyn czegoś nowego. W Krakowie też
organizowana jest impreza historyczna! Jest to tradycyjna, krakowska Rękawka – już teraz zapraszam: 22 kwietnia
pod Kopcem Krakusa
Rzemiosło
Dotknęłam różnych dziedzin. Zdecydowanie wyćwiczyłam się w
szyciu (ubrań, namiotów, odzienia ochronnego – do wyboru, do koloru; aha, i koniecznie ręcznie!), zdarzyło
mi się zrobić rękawicę bojową, skórzaną pochwę na miecz, tarczę, wypleść krajkę
(na zdjęciu; tak wygląda pierwowzór naszych instruktorskich krajek J), uszyć buty,
utwardzać skórę woskiem pszczelim… To niesamowite jak hobby może poszerzyć
horyzonty.
To wszystko, co napisałam to tylko esencja tego, czym się
zajmuję. Jednak konkluzją jest fakt, iż stanowi to sposób na poznanie dziejów
naszych słowiańskich przodków i zwrócenie uwagi na to, że historia jest
naprawdę ważna dla młodych ludzi. Dobra, koniec tego pisania, dzisiaj szyłam sobie nową kieckę, a teraz pora cisnąć pompeczki przed treningiem.
Dobromiła
PS: Oczywiście, gdyby nie odtwórstwo, nie miałabym
najcudowniejszych zaręczyn na świecie! W klimacie topienia Marzanny (bóstwo
słowiańskie symbolizujące zimę), śniegu i dawnych obrzędów (chlebek to
fantastyczna niespodzianka od drużynników).
Bardzo ciekawy wpis :) Proponuję jednak wrócić do pierwotnej stylistyki bloga czyli opisanywania konkretnego dnia z życia kolejnych małopolskich instruktorek, a nie naszej ogólnej aktywności.
OdpowiedzUsuń