środa, 12 marca 2014

O niedzieli we wtorek (a w zasadzie już we środę)

Obiecałam sobie, że napiszę o mojej niedzieli. A że skompletowanie zdjęć potrzebnych do dopełnienia opisu zajęło mi niestety trochę czasu, piszę teraz. Będzie o niedzieli z pewnymi wtorkowymi naleciałościami.

Niedziela moja była nie tylko Dniem Pańskim – jak na niedzielę przystało. Był to także pierwszy dzień ewidentnej, niepodważalnej wiosny i dzień chodzenia w mundurze. Same dobre rzeczy! Zaczęła się od zbiórki z ZZ-tem Gromady Łady o zarządzaniu czasem, na którą zostałam zaproszona jako gość-organizator. Ci, którzy znają mnie nieco lepiej, wiedzą, jak ważne jest, bym dobrze orientowała się w teorii związanej z zarządzaniem czasem. Ja też to wiem, więc orientuję się. I dzięki temu mogłam się swoją wiedzą podzielić.

 W plebiscycie na zasadę zarządzania czasem, którą warto przetestować, wygrały dwie reguły: dwóch minut i dzielenia zadania na mniejsze. Zapraszam Was do testowania!

Zasada dwóch minut jest prosta. 
Brzmi mianowicie: wszystko, co możesz zrobić w czasie krótszym niż dwie minuty, zrób od razu. Czyli – zamiast kolekcjonować brudne kubki w zlewie po każdej kolejnej wypitej herbacie – umyj swój kubek od razu. Unikniesz w ten sposób nudnego i zajmującego dużo czasu zmywania sterty naczyń. To samo tyczy się ścielenia łóżka, odkładania ubrań na ich miejsce, ścierania okruszków z blatu i – tak, tak – nawet czytania i odpisywania na krótkie maile. Jeśli coś zajmuje więcej niż 2 minuty, odłóż to na czas przeznaczony na wykonanie tej czynności. Ale to, co zajmuje mniej – bez sensu jest odkładać. 

Zasada dzielenia zadań na mniejsze dotyczy większych wyzwań niż zmywanie czy czytanie maili. 
Jeśli masz do zrobienia większe zadanie – napisać plan pracy, nauczyć się na sprawdzian, przeczytać lekturę – rozbij je na mniejsze zadania. W ten sposób łatwiej będzie Ci zacząć, realizację całego przedsięwzięcia lepiej rozplanujesz sobie w czasie, a wykonanie każdego kolejnego etapu będzie Cię motywować do dalszego działania – bo będziesz widzieć swoje postępy. Jak to zrobić? W przypadku nauki do sprawdzianu, zamiast zapisywać na liście zadań do zrobienia „nauka do sprawdzianu”, zapisz na przykład: „1. Zorganizowanie notatek i uporządkowanie ich. 2. Przeczytanie pierwszego rozdziału z podręcznika. 3. Przeczytanie drugiego rozdziału. 4. Przeczytanie trzeciego rozdziału. 5. Przeczytanie notatek, podkreślenie najważniejszych treści. 5. Nauczenie się notatek. 6. Powtórka wszystkich wiadomości”. Realizację przedsięwzięcia możesz umilić sobie skreślaniem każdego kolejnego wykonanego etapu w jakiś spektakularny, miły Twemu sercu sposób – wielką czerwoną kreską, rozkosznym krzyżykiem tryumfu, chaotyczną długopisową bazgraniną itp. Cóż to jest za miłe uczucie!

Po zbiórce umiliłam sobie niedzielne wczesne popołudnie miłym, wiosennym spacerem w towarzystwie kebaba w cieście (odradzam połączenie kebaba w cieście ze spacerem w mundurze). Spacer mój skończył się w mieszkaniu, kebab (w większości) skończył w żołądku. W mieszkaniu zastali mnie moi najmilsi współlokatorzy, którzy z okazji wiosny spożywali wspólnie niedzielnego śledzika na naszym prywatnym kawałku dachu. Nie przyłączywszy się do nich, jęłam dopracowywać drugą w tym pięknym dniu zbiórkę.


Druga w tym pięknym dniu zbiórka była zbiórką Kręgu Zielonej Beczki działającego w Orlim Gnieździe. Zaczęła się od harcu dla przybocznych. Ich zadaniem było zrobienie wspólnego zdjęcia w jak najwyższym miejscu.


Jeśli jesteście ciekawe, co jeszcze działo się na zbiórce – zostańcie przybocznymi w Orlim Gnieździe. Nie ma innej drogi. Tym niemniej zapraszam Was najserdeczniej!

Po zbiórce rozeszłyśmy się każda w swoją stronę. Trzem z nas nie przeszkodziło to jednak w tym, by po pewnym czasie spotkać się znów w jednym miejscu – na mszy. Po niej to, wciąż w mundurze, spacerem udałam się do domu, planując pieczenie muffinów na pożegnalny poniedziałek w miłej mej, byłej już, pracy. Choć plany, jak to plany, uległy pewnym modyfikacjom, muffiny szczęśliwie powstały. Według przepisu mojego współlokatora Pawła, który serdecznie, kończąc już moją opowieść, Wam polecam.

Przepis uniwersalny na muffiny wszelkiego rodzaju
- 2 szklanki mąki
- 1 szklanka mleka, jogurtu lub innego nabiału konsystencji płynnej (lub choćby płynnawej)
- 0,5 szklanki tłuszczu
- 2 jaja
- 1 łyżka proszku do pieczenia
- to, co jeszcze chcecie, by stało się zawartością muffinów (w moim przypadku było to kakao i pokruszona czekolada biała słodka i brązowa gorzka)

Suche składniki wymieszać razem, mokre razem, a potem jedne z drugimi.
Piec w temperaturze 180 st. około 15-cie minut.

 phm. Emilia Sygulska HR

1 komentarz:

  1. zasada dwóch minut - fantastycznie! nie wpadłam na to, by nadać temu nazwę i ubrać to w metodę. czyli mam już jedną więcej do zajęć o temacie jak powyżej. dzięki :)

    OdpowiedzUsuń