Poniedziałek?! Znowu? Ostatnio jakoś
tak się składa, że każdy weekend w całości poświęcam na różne
harcerskie przyjemności, dlatego budząc się 27 października rano,
pierwsze, o czym myślę, to miliony rzeczy, które miałam zrobić,
a na które czasu, jak zwykle, nie wystarczyło.
Jako, że najbardziej na świecie nie
lubię się spieszyć, staram się wstawać dwie godziny przed
wyjściem z domu, żeby móc spokojnie napić się kawy, zjeść
śniadanie, posłuchać porannych wiadomości. Tak jest i dziś.
Ruczaj, miejsce dla wielu (zwłaszcza
mieszkańców mojej części Krakowa) nieznane, znajdujące się
gdzieś „na końcu świata”, do którego dojazd na poranne
zajęcia zajmuje mi około pięćdziesięciu minut wcale nie okazuje
się być za daleko. Podczas podróży liniami 503 i 18 udaje mi się
nadrobić trochę weekendowych zaległości, przeczytać rozdział
książki na ćwiczenia a nawet przeglądnąć sprawozdanie
merytoryczne fundacji, której analizą zajmuje się moja grupa na
zajęciach.
Po około półtorej godziny znów
siedzę w 18. W tramwaju udaje mi się napisać zawiadomienie o
zgromadzeniu publicznym, które podobno miałam wysłać do piątku.
Miejmy nadzieję, że wykładowcy mają ciekawsze rzeczy w weekend do
zrobienia, niż sprawdzanie U-maila. Na przykład tak jak ja, mogli
się udać do Doliny Kobylańskiej, gdzie czekając na patrole
przyszłych samarytanek mogłam pooglądać takie widoki…
Dojeżdżam na Bracką, gdzie przez dwie
godziny słucham o tym, czym jest wojna hybrydowa, jak działają
polski wywiad i kontrwywiad, kto ma dostęp do dokumentów „ściśle
tajnych”. Po wykładzie po raz kolejny wsiadam do 18, żeby wrócić
na Ruczaj i porozmawiać o tym, jak w Krakowie wyglądają
konsultacje społeczne.
Harcerski weekend wcale nie sprawia, że
poniedziałek można spędzić bez ZHR, dlatego jeszcze tylko
odwiedzę zbiórkę Dudków (na której wreszcie dowiem się jak
zrobić popularną bransoletkę z kolorowych gumek) i mogę z czystym
sumieniem wsiąść do 503, żeby udać się na jedno z moich
ulubionych harcerskich wydarzeń- radę szczepu.
Wracam do domu, siadam do komputera z
zamiarem przeczytania materiałów na jutrzejsze zajęcia, do pokoju
wchodzi jednak moja siostra informując mnie o nowym odcinku Watahy
(nowy, polski serial o służbie granicznej, polecam zwłaszcza
miłośnikom Bieszczad!).
Na szczęście, Ruczaj jest na tyle
daleko, że to, co powinnam zrobić dziś, zrobię jutro w 503…
Dobrej nocy!
pwd. Aleksandra Kozik
drużynowa 19 KLDH „Kwiaty Nieba”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz